Typ tekstu: Książka
Autor: Dymny Wiesław
Tytuł: Opowiadania zwykłe
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1963
go złapać.
Odsiedzi karę i będzie wolny. Może robić wszystko po mnie. Ja już
jestem stary.
Dyżurny skończył pisać. Zamyślił się i siedzieli tak długą chwilę.
Zapadła noc. Wtedy Dyżurny poszedł gdzieś i nie było go ze dwie
godziny. Wrócił zmarznięty i już za trzy minuty jechali w górę
"gazikiem", z trudem przepychając się przez sypki śnieg. Kiedy zaczęło
świtać, byli prawie na miejscu. To znaczy tam, gdzie "gazik" mógł
dojechać. W milczeniu wysiedli i ze Starym zagłębili się w las. Było
ich czterech. Stary, Dyżurny i dwóch jeszcze. Po godzinie ciężkiego
marszu znaleźli się na grzbiecie góry. Las był za nimi
go złapać.<br>Odsiedzi karę i będzie wolny. Może robić wszystko po mnie. Ja już<br>jestem stary.<br> Dyżurny skończył pisać. Zamyślił się i siedzieli tak długą chwilę.<br>Zapadła noc. Wtedy Dyżurny poszedł gdzieś i nie było go ze dwie<br>godziny. Wrócił zmarznięty i już za trzy minuty jechali w górę<br>"gazikiem", z trudem przepychając się przez sypki śnieg. Kiedy zaczęło<br>świtać, byli prawie na miejscu. To znaczy tam, gdzie "gazik" mógł<br>dojechać. W milczeniu wysiedli i ze Starym zagłębili się w las. Było<br>ich czterech. Stary, Dyżurny i dwóch jeszcze. Po godzinie ciężkiego<br>marszu znaleźli się na grzbiecie góry. Las był za nimi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego