tak, że przez szerokie nogawki spodni można było bez przeszkód obserwować cały komplet - to nie uciekłem, wręcz przeciwnie - pozornie przejęty losami latarki, cały kwadrans kontemplowałem jedno miejsce - i mógłbym tak siedzieć jeszcze następny kwadrans, ba, pół godziny... nie chodziło zatem o poznanie szczegółów<br> <page nr=127><br> - tylko o pewien stan obnażenia - z którego z wolna, jak z cieknącego, choć zamkniętego kranu, sączyła się tajemna wieść. Ta sytuacja była już bliska erotycznym obyczajom Juskunii. Zastanawiam się, czy Zyga naprawiający latarkę był całkiem nieświadomy tego obnażenia. A może wiedział o tym i zezwalał na ten podwójny sekret, który się nigdy nie stał, nie mógł się stać przedmiotem