felieton opatrzony nagłówkiem "Z sali sądowej", zapowiada od samego początku, że fałszywy prokurator wystąpi wreszcie "w roli... podejrzanego"; niespodzianki i tutaj nie ma.<br> Łatwo można się domyśleć intencji dziennikarza, widocznych w owym zatrzęsieniu trzykropków, które niemalże przelewają się przez brzegi gazetowych szpalt. Autor felietonu miał oczywiście dydaktyczne ambicje. Chciał wykazać z jednej strony bezczelność przestępcy, z drugiej - łatwowierność poszkodowanych, z trzeciej - nieuchronność kary, która dosięgnie w końcu oszusta. Trzykropki, akcentujące paradoksalność czy niewiarygodność relacjonowanych zdarzeń, miały służyć tym właśnie trzem celom. Ale im nie służą! Historia "fałszywego prokuratora" dopiero wtedy przemówiłaby całym blaskiem swoich paradoksalnych sensów, gdyby moralizatorskie nastawienie autora, widoczne