lecz od piętna społecznego. Łatwo sobie wyobrazić jak bardzo osobiście, prywatnie przeżywał tę sztukę jej reżyser, jeden z najwybitniejszych aktorów starszej, przedwojennej generacji, Fritz Kortner, który musiał uciekać z Niemiec hitlerowskich, żeby nie uprzedzić losu niewinnego wyrostka ze zmyślonej, lecz okrutnie rzeczywistej Andorry.<br>Zapewne te okoliczności sprawiły, że w zestawieniu ż "teutońską histerią" - jak to określił "The Times" - ujęcia angielskiego, ujęcie przyjęte przez Teatr Schillera było pełne powagi, powściągliwości i umiaru. W przedstawieniu angielskim od początku panowała atmosfera mordu rytualnego i Andri był predestynowaną ofiarą tego mordu. W przedstawieniu niemieckim był on normalnym chłopcem, gorzkim, ironicznym, chwilami nawet błaznującym ze swego