w jakiejś niezdefiniowanej, wyabstrahowanej ze skrzeczącej rzeczywistości przestrzeni z następcą apostołów, ze swoim duszpasterzem, z pasterzem naszych dusz. Gdzie dwóch lub trzech spotyka się w moje imię, ja jestem - ogarnia mnie leniwe szczęście i zdaje mi się, że przez ciemność widzę uśmiech Wujasa.<br> - Wdechowo jest - mówię trochę wbrew sobie i za chwilę żałuję tego młodzieżowego żargonu, bo wydaje mi się, że mimo uśmiechu na twarzy Wujek właśnie oddawał się modlitwie.<br> Karol jakby otrząsa się i mówi:<br> - Wiesz, Andrzeju, te chwile z wami to wielki dar dla mnie. To, że udaje mi się czasem wyrwać z kurii na parę choćby dni, jak teraz