Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
białej, wprowadził mnie do salonu na lewo od holu. Była to sala ogromna, pełna luster i świeczników. Na ścianach mnóstwo obrazów, obicie ścian złoto-niebieskie. Takież obicie na potężnych meblach barokowych, przynajmniej na tych kilku z których zdjęto pokrowce w jednym kącie salonu. Wprowadziwszy, służący poinformował mnie, że państwo zejdą za chwilę, i zostawił samego. Zacząłem więc kontemplować salon i obrazy. Największy z nich, współczesny, przedstawiał młodzieńca na progu kościoła, otoczonego gromadą żołnierzy w papachach. Bliżej stojący, o twarzach karykaturalnie mongolskich, godzili w pierś chłopca bagnetami. W głębi kościoła widać było tabernakulum z migocącą srebrną hostią. Rodzaj malarstwa był mi znany, alegoryczny
białej, wprowadził mnie do salonu na lewo od holu. Była to sala ogromna, pełna luster i świeczników. Na ścianach mnóstwo obrazów, obicie ścian złoto-niebieskie. Takież obicie na potężnych meblach barokowych, przynajmniej na tych kilku z których zdjęto pokrowce w jednym kącie salonu. <page nr=35> Wprowadziwszy, służący poinformował mnie, że państwo zejdą za chwilę, i zostawił samego. Zacząłem więc kontemplować salon i obrazy. Największy z nich, współczesny, przedstawiał młodzieńca na progu kościoła, otoczonego gromadą żołnierzy w papachach. Bliżej stojący, o twarzach karykaturalnie mongolskich, godzili w pierś chłopca bagnetami. W głębi kościoła widać było tabernakulum z migocącą srebrną hostią. Rodzaj malarstwa był mi znany, alegoryczny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego