bawarski właściciel ziemski. Nie zostałam jednak bawarską Hausfrau, lecz w towarzystwie pewnego malarza - och, ta moja miłość do sztuki! - udałam się do Wrocławia, gdzie dość szybko znalazłam się w wytwornym towarzystwie. Wracam jednak do von Finckla. Kiedy przed kilkoma dniami przyjechałam do Berlina, on czekał już na mnie na dworcu, zaalarmowany moim nocnym telefonem (na szczęście, jak wiesz, nigdy nie wyrzucam notatników z adresami i telefonami) - zadzwoniłam tej samej nocy, kiedy zgwałcił mnie Eberhard. Von Finckl nic się nie zmienił, wciąż smutny, nierozumiany przez innych, pełen kompleksów i dziwacznych, mrocznych potrzeb. Zdawałam sobie sprawę, że - wiążąc się z nim - będę musiała