samotny<br>widział za oknem niepojęte cienie - powiewające ramiona<br>drzew.<br><br> Inna rzecz przyjąć kantyzm w zakresie pojęć, inna rzecz<br>uczuciowo zżyć się z kantyzmem. Inaczej współżyjemy<br>z Kantem przy lekturze Krytyki władzy sądzenia, inaczej na<br>spacerze, kiedy nie myślimy o kategoriach, ale o zielonych<br>stokach wzgórz i połyskujących skrętach Izery. Nieuchwytnie<br>zabarwiająca tło uczuciowe świadomość tego, że nadajemy oto<br>drzewom zasadę ich egzystencji i że jesteśmy<br>prawodawcami świata, odbitego w skrętach rzeki, daje tę<br>szczególną radość, której w molierowskiej karykaturze<br>doświadczył pan Jourdain, gdy dowiedział się, że włada<br>prozą. Nie bez głębokiej racji Freud, mówiąc o podświadomości,<br>odwołuje się do Kantowskiej "rzeczy