z dużym holem, choć mniejsze niż lwowskie dziadków, zupełnie by nam wystarczało, jeden pokój zajmowaliby mama i papa, drugi - nas troje, Renek, Sara i ja, a trzeci - największy, z fortepianem - byłby to salon i pokój jadalny, a rozmaite korytarze i korytarzyki, ścienne szafy, wnęki i schowki stanowiłyby znakomite kryjówki podczas zabaw,<br>niewielką zaś służbówkę zajmowałaby Stasia, dwudziestokilkuletnia dziewczyna z podwarszawskiej wsi, służąca, bo i dla niej znajdowałem rolę w swoich marzeniach, ale skoro mama żyła, nie mogłaby choćby w najmniejszej mierze, nawet w drobnej cząstce zajmować jej miejsca, i teraz nie pozwoliłbym jej zbliżać się do niego, do papy, i przekreśliłbym