trzeba sprawdzić, co i jak, apteka od kilku miesięcy była pod jej zupełną opieką. Wyszła więc narzuciwszy tylko płaszcz na siebie, bo to niedaleko. Kiedy jednak po kilkunastu minutach nie wracała, zaczęliśmy się niepokoić. Władek poczekał jeszcze jakiś czas, założył płaszcz, powiedział, że sprawdzi, co tam się stało. "Pewnie okna zabezpiecza przed kradzieżą i może potrzebować pomocy" - mówił. I wyszedł.<br>Zacząłem powoli domyślać się, co miało oznaczać dramatyczne "skrzywdzili moją córkę". Ktoś ją widocznie napadł, pobił i może chciał zgwałcić w tym wojennym rozgardiaszu. Włosy stanęły mi na głowie ze strachu i zgrozy. Ze strachu, co dalej, jakie jeszcze wiadomości ma