kawał czasu w najdziwaczniejszych okolicznościach, nie puszczali pary z ust, jak przetrwali i jak przedstawiają się tam warunki bytowe. Nie wszystkim jednak dane było powitać ojczyznę. Niektórzy zginęli, innych zamęczono w łagrach, kilku przetrzymywano nadal w obozach. Dopiero interwencje u Wandy Wasilewskiej i Berlinga spowodowały, że zwolniono ich i powrócili zabiedzeni, schorowani, ludzkie szkielety. Na przykład Jurek Hordyński, młody poeta lwowski, za wstawiennictwem Wasilewskiej znalazł się w Krakowie w dwa lata po wyzwoleniu z ciężkimi ranami na nogach. Nie wiem, gdzie przebywał, ale opowiadał mi, że pracował przez parę miesięcy w grzęzawisku po kolana. Wasilewska, która miała łatwy dostęp do najwyższych