u podnóża Regli. Przede mną dymi aromatyczna, malinowa herbata. Na stole leżą szare koperty z wypisanymi nazwiskami, które w na Podhalu zna każdy - Galicowie, Królowie, Ślimak, Gąsienice. Pan Józef z dumą pokazuje swoje zbiory. Pierwsze notatki zaczął robić jeszcze pod koniec lat sześćdziesiątych, gdy pracował w urzędzie gminy. Na poważnie zabrał się do pracy podczas pobytu w Krakowie. Z tamtejszego archiwum pochodzi 90 procent dokumentów, na których oparł się w swojej genealogii. Wtedy już okazała się potrzebna pomoc specjalisty, historyka. Pasjonatem spod Giewontu zainteresował się profesor Zbigniew Pomianowski.<br><br><tit>Układ scalony Gąsieniców</><br><br>Z zapisów ksiąg kościelnych, dokumentów hipotecznych, testamentów, rodzinnych zbiorów zaczął wyłaniać