te cohibas do Stanów z każdej dwudniowej delegacji do Mediolanu. Ma dobrze odjechane na tym punkcie. Kitahara z kolei nic mu nie przywozi, przynajmniej ja nic o tym nie wiem. Zapasy pluskwianego chivas regal ma na miejscu, a z Sendai czy Osaki przywozi sobie najwyżej marynowany imbir. Teraz jeszcze im zabronili palić w pracy, cały Drexel ma być strefą bezdymną. Będzie już zupełnie sterylnie w tych ich gabinetach, mahoń, jarzeniówki i brom w kawie, nic dziwnego, że potem w weekend chłopaki lubią sobie urządzić rozpizdówę. Kiedy na początku się włóczyłam, o, tak, po Manhattanie przeważnie, to mnie ciekawiło, co jest w