Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 7
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
góry i jakby się człowiek uparł, to lasami dotarłby w dwa-trzy dni do granicy Węgier na południu. Lecz tym razem Rudňany muszą wystarczyć za cel podróży i gdy dolina zwęża się jeszcze bardziej, można dostrzec, że w tym księżycowym krajobrazie żyją ludzie. Z ceglanych ruder, które mogły być kiedyś zabudowaniami stacji kolejowej, unosi się dym i smali na czarno prowizoryczne dachy ułożone ze skrawków zardzewiałej blachy. Wśród tlących się hałd śmieci baraszkuje ciemnoskóra dzieciarnia. Trudno ocenić, czy po prostu się bawi, czy próbuje coś odzyskać spomiędzy stert odpadków. Gdyby nie ich ruchliwość i wesołość, można by pomyśleć, że wjeżdżając do
góry i jakby się człowiek uparł, to lasami dotarłby w dwa-trzy dni do granicy Węgier na południu. Lecz tym razem Rudňany muszą wystarczyć za cel podróży i gdy dolina zwęża się jeszcze bardziej, można dostrzec, że w tym księżycowym krajobrazie żyją ludzie. Z ceglanych ruder, które mogły być kiedyś zabudowaniami stacji kolejowej, unosi się dym i smali na czarno prowizoryczne dachy ułożone ze skrawków zardzewiałej blachy. Wśród tlących się hałd śmieci baraszkuje ciemnoskóra dzieciarnia. Trudno ocenić, czy po prostu się bawi, czy próbuje coś odzyskać spomiędzy stert odpadków. Gdyby nie ich ruchliwość i wesołość, można by pomyśleć, że wjeżdżając do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego