oszustwem, jeżeli się te reformy popsuje. Polityczni showmani ślepo wierzą w techniki słowne, gry i manewry. Złamane obietnice zakrywają jeszcze bardziej kwiecistymi obietnicami. Wierzą, że wszystko można zagrać. Tak jak do końca wierzyli, że rozpadlinę koalicyjną da się po prostu zagadać nowymi super-technikami. Pomyśleć, że był taki czas, kiedy zachłystywaliśmy się socjo-techniką amerykańskich polityków, zręcznie operujących słowem, wizerunkiem i kolorami włosów czy oczu. Dziś nie mamy sobie już nic do wyrzucenia. Technikę mamy. Mamy spektakl godny najdramatyczniejszych rozgrywek zachodnich polityków. Brakuje nam tylko wizji, dla której czynimy cały ten wysiłek. Bill Clinton, mistrz ceremonii politycznej, wie, po co kręcił