mojego pokolenia znających francuski w tym stopniu. Użyłem tego do lektur. Jako jedyny w Polsce czytelnik miesięcznika "Les Cahiers du Sud", czyli naj-naj, wtajemniczałem się w nowiny literackie. Najwięcej jednak skorzystałem, czytając francuskich filozofów religijnych, jak Louis Lavelle, i teologów. Ich proza zachowała tę klasyczną równowagę i klarowność, jaką zachwalali moi profesorowie w Alliance. Wkrótce jednak francuski szkolarzy i filozofów uległ zdumiewającej i szybkiej przemianie, jakby potwierdzając tym utratę swego nadrzędnego miejsca w Europie: stał się niejasny, zawiły, wyśrubowany w zawodowe żargony, czyli na wyżyny zapewniającego prestiż bełkotu.<br> Instytut Francuski w Warszawie, mieszczący się w Pałacu Staszica, został rozbity przez