rękodzielnik pozbawił inżyniera od ręki rogów, odpadły z trzaskiem, a uwolniony od balastu Wiator, furkocząc klonowym liściem (który widocznie się odlepił), chyżo pobiegł do łazienki, zapomniawszy podziękować, co dobitnie świadczy o stanie psychicznym tego człowieka, przestrzegającego przecież zasad cywilizacji euro-amerykańskiej; rękodzielnik, trzymając w ręku rogi, mógł teraz do woli zachwycać się solidnością i bogactwem tej konstrukcji, chciał zabrać je do domu, ale stanowczo się temu oparłem i dzięki temu rogi te po dziś dzień wiszą na frontowej ścianie pokoju świętej pamięci matki mojej, współgrając pokrętnością z resztą umeblowania. Pragnąc wynagrodzić rękodzielnikowi stratę nadzwyczajnego okazu zaproponowałem wypicie małej wódki, na co