odezwał się z daleka jak senny kurant przed świtem. Wzniosłe <br>rozrzewnienie ogarnęło Teofila. Poczuł się pełny jak kłos, doznał porywającej <br>radości i dotkliwego smutku, jakie wszelką dojrzałość czynią słodką i gorzką <br>zarazem.<br> Zgiełk, huk, zamęt Nordbahnhofu oszołomił wszystkich troje, a panią Zofię ponadto <br>przejął podziwem. Ona jedna szczerze i prostodusznie zachwycała się Wiedniem. <br>Cieszyły ją kosze kwiatów na słupach latarń, chwaliła nieustanne polewanie ulic, <br>nie mogła się oderwać od wystaw sklepowych, wyrażała uznanie dla restauracyj. <br>Lecz <orig>hofrat</>, który znał dochody monarchii i ich podział między poszczególne <br>kraje, patrzył na dobrobyt wiedeński zasępiony, a smak przedniego "Schweinscarr" <br>psuły mu cyfry wywozu świń