tak przeraził naszą pszennowłosą Marysię w Alei Czterech Ogrodów, choć z drugiej strony znałem ten sprośny wierszyk, mówiący o tym, czym to dziewczyny nie można przestraszyć,<br>a ja nie stawiałem oporu, szedłem między nimi spokojnie, uśmiechając się zalotnie, jakbym wiedział i chciał, i figlarnie, niby przypadkiem, dotykałem ich tam i zachwycałem się, że stają się takie, jak mówił Hamid, i że nie były to czcze przechwałki, i już nie obawiali się, że im ucieknę, że się wymknę, nie ściskali mi już ramion, a ja ocierałem się pośladkami, tą swoją spragnioną tylcią, raz o jednego, raz o drugiego,<br>ale tak naprawdę zwodziłem ich