Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
mieć jeszcze spokój. Ciekaw jestem, jak długo ta historia potrwa".
Nic mu nie dolegało, nic nie czuł. Było mu nieco zimno w nogi, ale nie mąciło to jego spokoju. Słuch tylko cierpiał, wszystko wokół wrzeszczało, żyło, powietrze było przesycone czyimś śpiewem... "Ach, to ten, i pomyśleć, że kiedyś tym się zachwycałem... Mogłoby być trochę ciszej, ale niech tam, na ostatek. I tak powinienem dziękować losowi, że nie kończę w mękach, z kulą w brzuchu na przykład. O, to by było okropne".
Zgrzytnęły drzwi. Wróciła Teodozja. Przechodząc obok, rzuciła:
- Ugotuję ci trochę rosołu, to cię pokrzepi.
Krzątała się, brzęczała fajerkami, przesuwała garnki
mieć jeszcze spokój. Ciekaw jestem, jak długo ta historia potrwa".<br>Nic mu nie dolegało, nic nie czuł. Było mu nieco zimno w nogi, ale nie mąciło to jego spokoju. Słuch tylko cierpiał, wszystko wokół wrzeszczało, żyło, powietrze było przesycone czyimś śpiewem... "Ach, to ten, i pomyśleć, że kiedyś tym się zachwycałem... Mogłoby być trochę ciszej, ale niech tam, na ostatek. I tak powinienem dziękować losowi, że nie kończę w mękach, z kulą w brzuchu na przykład. O, to by było okropne".<br>Zgrzytnęły drzwi. Wróciła Teodozja. Przechodząc obok, rzuciła:<br>- Ugotuję ci trochę rosołu, to cię pokrzepi.<br>Krzątała się, brzęczała fajerkami, przesuwała garnki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego