Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
gliny przyczepiły się do kogo innego, i gdyby co, to prędzej uciekną, niż będą się mieszać. Z dachu drukarni (płonęły tam dwa brudnodymne ogniska) pokrzykiwali nastoletni gangsterzy, ale tak rytmicznie, i stojąc tak blisko siebie, że najprawdopodobniej też byli nie do użytku. Z niektórych okien starych, ceglanych domów wyglądali lekko zaciekawieni mieszkańcy (ściszyli telewizory i compaki, żeby dosłyszeć szczegóły spodziewanej rozróby), lecz oni z kolei byli za daleko.
Nie dostrzegł AGENTA1, ale nie wiedział: martwić się tym, czy cieszyć. Policjanci byli oczywiście w pełnych rynsztunkach, pancerze absorptywne, monobłony. Nie ma co liczyć na rozwiązania pośrednie, półśrodki. Teraz czekał, żeby diabeł zaczął
gliny przyczepiły się do kogo innego, i gdyby co, to prędzej uciekną, niż będą się mieszać. Z dachu drukarni (płonęły tam dwa brudnodymne ogniska) pokrzykiwali nastoletni gangsterzy, ale tak rytmicznie, i stojąc tak blisko siebie, że najprawdopodobniej też byli nie do użytku. Z niektórych okien starych, ceglanych domów wyglądali lekko zaciekawieni mieszkańcy (ściszyli telewizory i compaki, żeby dosłyszeć szczegóły spodziewanej rozróby), lecz oni z kolei byli za daleko. <br>Nie dostrzegł AGENTA1, ale nie wiedział: martwić się tym, czy cieszyć. Policjanci byli oczywiście w pełnych rynsztunkach, pancerze absorptywne, monobłony. Nie ma co liczyć na rozwiązania pośrednie, półśrodki. Teraz czekał, żeby diabeł zaczął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego