książka, nie byłbym w stanie. Daje niewyraźną wizję czegoś rozdzieranego przez napięcia - mrok, półcienie, jasność, jakieś bardzo ważne rzeczy, emocjonalnie ważne, przez które przedziera się nasz umysł i nasza wola, zdane na wieczne niedopowiedzenia. To pierwsza moja uwaga.<br> A to druga. Kilkakrotnie w tej rozmowie padało pytanie - rozumiem ten rodzaj zaciekawienia, sam je odczuwam - jak wytłumaczyć Kołakowskiego zafascynowanie religią. Wyjaśnienie Stefana jest takie, że Kołakowskiego trapi - a można zastanawiać się nad psychologicznymi i może historycznymi źródłami tego strapienia - sprawa źródeł myśli totalitarnej. Szedłbym dalej, nie powiem: głębiej, ale dalej - widzę mianowicie za tym zainteresowaniem religią, widzę gdzieś daleko taką oto filozofię