zadrgał i znikł przeszyty nitkami słabnących wyładowań.<br>- TL 4, TL 4! - wywoływał telegrafista.<br>- Tu mówi TL 8 - odezwał się nagle głos pilota drugiej maszyny, która służyła dotąd tylko jako przekaźnik pierwszej. - TL 8 do bazy, czy mam dać wizję, odbiór!<br>- Baza do TL 8, daj wizję!<br>Ekran wypełnił się chaosem zaciekle wirujących czarnych prądów. Był to ten sam obraz, ale widziany z wysokości czterech kilometrów. Widać było, że chmura spoczywa długą, jednolitą ławicą wzdłuż wznoszącego się ramienia górskiego, jak gdyby broniła do niego dostępu. <page nr=91> Powierzchnia jej poruszała się leniwie, niczym zastygająca, na poły maziowata substancja, ale pierwszej maszyny, którą pochłonęła przed