Typ tekstu: Książka
Autor: Borowski Tadeusz
Tytuł: Pożegnanie z Marią
Rok wydania: 1988
Rok powstania: 1948
wyrzutem, podając mi usta do pocałunku. Wielki, czarny kapelusz ocieniał jej twarz jak skrzydłem. Była o pół głowy wyższa ode mnie. Nie lubiłem przy obcych jej pocałunków.
- Widzisz, solipsysto poetycki, co może miłość - rzekł pogodnie Tomasz. - Bo miłość to poświęcenie. Mówię z głębi doświadczenia, bom wiele miał kochanek.
Zmierzch, który zaciera rysy człowieka, nadał mu bryłowatość i ciężar, jakby Tomasz był ociosanym z grubsza kamieniem. Pieprzyk pod lewym okiem czerniał filuternie na monumentalnej, jakby kutej z szarego piaskowca twarzy.
- Oczywiście, że miłość! - parsknęła beztroskim śmiechem Maria i dygnąwszy nam dystyngowanie, odeszła ulicą wzdłuż siatki, naprzeciw chmurom, które wiatr gnał nad naszymi
wyrzutem, podając mi usta do pocałunku. Wielki, czarny kapelusz ocieniał jej twarz jak skrzydłem. Była o pół głowy wyższa ode mnie. Nie lubiłem przy obcych jej pocałunków.<br>- Widzisz, solipsysto poetycki, co może miłość - rzekł pogodnie Tomasz. - Bo miłość to poświęcenie. Mówię z głębi doświadczenia, bom wiele miał kochanek.<br>Zmierzch, który zaciera rysy człowieka, nadał mu bryłowatość i ciężar, jakby Tomasz był ociosanym z grubsza kamieniem. Pieprzyk pod lewym okiem czerniał filuternie na monumentalnej, jakby kutej z szarego piaskowca twarzy.<br>- Oczywiście, że miłość! - parsknęła beztroskim śmiechem Maria i dygnąwszy nam dystyngowanie, &lt;page nr=21&gt; odeszła ulicą wzdłuż siatki, naprzeciw chmurom, które wiatr gnał nad naszymi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego