wystąpili moi mili kuzyni.<br>Na początek zamówiliśmy żurek z kiełbasą, barszczyk i gulaszową. Żurek, co potwierdził mój kuzyn z Przegorzał, okazał się całkiem miłą żytnią polewką z dodatkiem tytułowej kiełbasy. W tym wypadku muszę polegać na jego opinii, jako że żurek jest flagową zupą jego mamy, znanej specjalistki od białych zacierek. Do barszczu też uwag nie było, lecz mnie dostała się zupa gulaszowa, którą w tym wypadku nazwałem sobie ziemniaczaną z mięsem. W niej to naruszona została wątła proporcja między składnikami, tak że te mniej ważne, czyli ziemniaki, zdominowały inne, zdawałoby się pierwszoplanowe. Zupa była zbyt rzadka i mało esencjonalna i