Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
spytał oficer.
Chryste Panie, to był uśmiech szczęścia dla Mariuszka, wijącego się jak opętany na płocie. Jeśli malec nie wygrzebie się do końca tego Lermontowa, to już nie wygrzebie się wcale.
- Znaju - powiedział chłopiec.
- Nu tak dawaj.
- "Uż nie żdu ot żizni niczewo ja..." - mówił chłopiec wolno, jak najwolniej i zacinał się, i pauzował - "i nie żal mnie proszławo niczut'..." - i błogosławił siebie, że ten wiersz tak wpadł mu w ucho, i tak dobrze go zapamiętał. - "Ja iszczu swabody i pokoja... Jab chotieł zabytsia i zasnut'..." - I ci dwaj mężczyźni słuchali, oficer z cieniem zdumienia na twarzy, dróżnik przysłoniwszy ręką oczy, a
spytał oficer.<br>Chryste Panie, to był uśmiech szczęścia dla Mariuszka, wijącego się jak opętany na płocie. Jeśli malec nie wygrzebie się do końca tego Lermontowa, to już nie wygrzebie się wcale.<br>- &lt;foreign&gt;Znaju&lt;/&gt; - powiedział chłopiec.<br>- &lt;foreign&gt;Nu tak dawaj.&lt;/&gt;<br>- "&lt;foreign&gt;Uż nie żdu ot żizni niczewo ja&lt;/&gt;..." - mówił chłopiec wolno, jak najwolniej i zacinał się, i pauzował - "i nie żal mnie &lt;foreign&gt;proszławo niczut'&lt;/&gt;..." - i błogosławił siebie, że ten wiersz tak wpadł mu w ucho, i tak dobrze go zapamiętał. - "&lt;foreign&gt;Ja iszczu swabody i pokoja... Jab chotieł zabytsia i zasnut'&lt;/&gt;..." - I ci dwaj mężczyźni słuchali, oficer z cieniem zdumienia na twarzy, dróżnik przysłoniwszy ręką oczy, a
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego