Pełgały płomyki, ulatywały zygzakiem czerwone iskry. Kurczęta popiskiwały przez sen, chwilami wyciągały szyje i przekrzywiwszy łebki spoglądały okiem jak z rubinu, pełnym zdziwienia, by go zaraz wsunąć pod skrzydło. Może im się coś zwidywało, może słyszały jeszcze tamten krzyk.<br>Weszli do wnętrza służbowej kwatery, pchnięta rama drzwi z siatką drucianą zaczepiała o kamienie posadzki, przykro skrzypiąc. Za przepierzeniem z desek oblepionych tapetą ćmiło jeszcze światło, ponad przegrodą snuł się dym, nieznajomy palił papierosa. Pościel, podróżne materace rozłożone na pryczach, osłaniały stare wojskowe moskitiery, malowane w plamy zielone i żółte.<br>- Który wybierasz? - spytała ziewając.<br>- Czy nie wszystko jedno? Śpię z tobą.<br>- Nie