szczęśliwsze się okazały niż ich spełnienie, i o ileż pełniejsze, a<br>nigdyśmy sobie może i bliżsi nie byli jak w tych chwilach pragnienia<br>wówczas, mimo woli naszego wspólnego pragnienia, naszego zgodnego<br>pragnienia.<br> Przynosił sobie co niedziela od kogoś gazetę i po obiedzie siadał z<br>nią przy stole, blisko okna, i zaczytywał się, że o bożym świecie<br>zapominał. Stół na to czytanie musiał być posprzątany, zmyty, wytarty<br>do sucha, a nie śmiał na nim pozostać ani talerz, ani łyżka, jeden<br>chleb tylko mógł, chleba ojciec nigdy nie kazał zabierać ze stołu.<br> Matka gdzieś się zaraz w kąt zaszywała, zostawiając sprzątanie na<br>potem