Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
żebym przetłumaczył czytankę.

Zaczynałem bąkać niemiecki tekst, Biełokur podpowiadał mi, wreszcie z trudem wykręcałem się na trójkę.

Na ogół jednak uczyłem się dobrze i gdyby nie sąsiedztwo Łobanowa, cieszyłbym się na pewno lepszą opinią u Drzazgi. Tymczasem przypadek sprawił, że całkiem bez winy zostałem wplątany w nową nieprzyjemną historię.

Aleksandrow zadarł z Łobanowem. Zarzucał mu, że oszukuje w grze w stalówki. Oszustwo polegało na tym, że Łobanow pilnikiem spiłowywał ich zaokrągloną część, wskutek czego stalówki nie przewracały się. Łobanow postanowił się zemścić. Dopadł Aleksandrowa w szatni, podbił mu oko i kopnął go dotkliwie w nogę. Chciał to zrobić bez świadków, tymczasem
żebym przetłumaczył czytankę.<br><br>Zaczynałem bąkać niemiecki tekst, Biełokur podpowiadał mi, wreszcie z trudem wykręcałem się na trójkę.<br><br>Na ogół jednak uczyłem się dobrze i gdyby nie sąsiedztwo Łobanowa, cieszyłbym się na pewno lepszą opinią u Drzazgi. Tymczasem przypadek sprawił, że całkiem bez winy zostałem wplątany w nową nieprzyjemną historię.<br><br>Aleksandrow zadarł z Łobanowem. Zarzucał mu, że oszukuje w grze w stalówki. Oszustwo polegało na tym, że Łobanow pilnikiem spiłowywał ich zaokrągloną część, wskutek czego stalówki nie przewracały się. Łobanow postanowił się zemścić. Dopadł Aleksandrowa w szatni, podbił mu oko i kopnął go dotkliwie w nogę. Chciał to zrobić bez świadków, tymczasem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego