tego samego dnia, gdyśmy uciekając przed<br>wojną, przyjechali do dziadków. Ojciec, matka, nie rozpakowawszy nawet<br>walizek, wdali się od razu w rozmowę, a ja wyszedłem przed dom<br>popatrzeć na wieś i naprzeciw, po drugiej stronie drogi, na kamiennych<br>schodkach przed chałupą, siedziała właśnie Sulka. Kolana miała<br>podciągnięte pod brodę, sukienkę zadartą do kolan i jakoś tak oplatała<br>te kolana rękami, że wydawała się cała nimi opleciona, aż za plecy. Jej<br>głowa, złożona niczym w koszyku w tym opleceniu, zasypana była rudymi<br>włosami, zasłaniającymi jej twarz i spadającymi prawie do końca<br>schodów. Wyglądało, że się tak przed słońcem tymi włosami zasłoniła, bo