Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
1904 roku, o godzinie szóstej po południu, Natalia Gieorgiewna smukła i blada, w pąsowym szalu na ramionach, weszła do salonu i skinąwszy na Żakowicza powiedziała omdlewającym głosem:

- Waldemar... już czas...

Wtedy Żakowicz uderzył w zaimprowizowany gong. Rozwarły się drzwi do gabinetu i ukazał się w nich pucołowaty święty Mikołaj z zadartym nosem i potężnym zezem, ze sztuczną siwą brodą do pasa.

W gabinecie na wielkiej choince płonęły świece. Święty Mikołaj rozdał upominki, a inżynier Żakowicz przy akompaniamencie Natalii Gieorgiewny odśpiewał polską kolędę. Wiera, Nadia i Liuba, w sukienkach z różowego muślinu, odtańczyły modnego walca "Na sopkach Mandżurii". Potem jeszcze, na prośbę
1904 roku, o godzinie szóstej po południu, Natalia Gieorgiewna smukła i blada, w pąsowym szalu na ramionach, weszła do salonu i skinąwszy na Żakowicza powiedziała omdlewającym głosem:<br><br>- Waldemar... już czas...<br><br>Wtedy Żakowicz uderzył w zaimprowizowany gong. Rozwarły się drzwi do gabinetu i ukazał się w nich pucołowaty święty Mikołaj z zadartym nosem i potężnym zezem, ze sztuczną siwą brodą do pasa.<br><br>W gabinecie na wielkiej choince płonęły świece. Święty Mikołaj rozdał upominki, a inżynier Żakowicz przy akompaniamencie Natalii Gieorgiewny odśpiewał polską kolędę. Wiera, Nadia i Liuba, w sukienkach z różowego muślinu, odtańczyły modnego walca "Na sopkach Mandżurii". Potem jeszcze, na prośbę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego