sobie z ogromnym napięciem na sali sądowej. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", Renata S., żona jednego z oskarżonych w procesie łódzkiej "Ośmiornicy", w marcu zeszłego roku przez dwie godziny na pytania sądu odpowiadała: "nie pamiętam", "nie wiem". To nie tylko forma obrony bliskiej osoby, ale ucieczka, wycofywanie się z trudnej sytuacji zadawania dalszych pytań. W głowie zeznającego tkwi jedna myśl: jeśli nic nie powiem, nie zrobię krzywdy nikomu, ani sobie, ani moim bliskim. To "niewinne", trudne do udowodnienia kłamstwo. Posłowie, przewidując, że Pierwsza Dama, zamiast odpowiedzieć: "nie pamiętam", może zasłaniać się tajemnicą państwową, chcą uniemożliwić jej przyjęcie takiej strategii. Rozważają utajnienie przesłuchania