karetą, zaprzężoną w sześć gniadych koni. Mleko jego matki musiało być słodkie jak miód, dlatego wyrósł taki urodziwy. Sfruwały nieraz pod byle pozorem do kantoru, aby zajrzeć mu w oczy. "Z takim spać to jakby jedwab pieścić" - mówiła Tatiana. Tymczasem on traktował je z roztargnieniem, na westchnienia nie zwracał uwagi, zadurzony w tej wiotkiej Polce, jak czort w suchej wierzbie. Zosi szczerze nie znosiły i obgadywały ją z lubością. <br>W Nowym Depo nikt nie potrafił ochronić swojego prywatnego życia, wieść niosła się po barakach, ledwie ktoś kichnął. Nawet zatwardziały odludek, inżynier Zabuchin, który miał własną chałupkę, wysepkę strzeżoną i samotną, dostał