Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
karetą, zaprzężoną w sześć gniadych koni. Mleko jego matki musiało być słodkie jak miód, dlatego wyrósł taki urodziwy. Sfruwały nieraz pod byle pozorem do kantoru, aby zajrzeć mu w oczy. "Z takim spać to jakby jedwab pieścić" - mówiła Tatiana. Tymczasem on traktował je z roztargnieniem, na westchnienia nie zwracał uwagi, zadurzony w tej wiotkiej Polce, jak czort w suchej wierzbie. Zosi szczerze nie znosiły i obgadywały ją z lubością.
W Nowym Depo nikt nie potrafił ochronić swojego prywatnego życia, wieść niosła się po barakach, ledwie ktoś kichnął. Nawet zatwardziały odludek, inżynier Zabuchin, który miał własną chałupkę, wysepkę strzeżoną i samotną, dostał
karetą, zaprzężoną w sześć gniadych koni. Mleko jego matki musiało być słodkie jak miód, dlatego wyrósł taki urodziwy. Sfruwały nieraz pod byle pozorem do kantoru, aby zajrzeć mu w oczy. "Z takim spać to jakby jedwab pieścić" - mówiła Tatiana. Tymczasem on traktował je z roztargnieniem, na westchnienia nie zwracał uwagi, zadurzony w tej wiotkiej Polce, jak czort w suchej wierzbie. Zosi szczerze nie znosiły i obgadywały ją z lubością. <br>W Nowym Depo nikt nie potrafił ochronić swojego prywatnego życia, wieść niosła się po barakach, ledwie ktoś kichnął. Nawet zatwardziały odludek, inżynier Zabuchin, który miał własną chałupkę, wysepkę strzeżoną i samotną, dostał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego