Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
się rozmyślaniom i miałem nieraz wrażenie, że od nawału myśli pęcznieje mi głowa.

Była to właściwie nieokiełznana gra wyobraźni, dzięki której przebywałem wciąż w nierealnym świecie. Roiłem sobie, podobnie jak ów Fin z "Rusłana i Ludmiły", o podbojach, o poetyckiej sławie, o wielkieh czynach, których dokonam w przyszłośći, aby nimi zadziwić Polinę.

Zabrałem się z pasją do czytania "Żywotów znakomitych ludzi" i w każdym z nich odnajdywałem właśną przyszłość. Byłem naraz Tomaszem Moorem, któremu ścinają głowę, i Paganinim, który ma sześć palców jak Lidoczka Kociubińska, i Pasteurem, do którego car wysyła chłopów pokąsanych przez wściekłego psa. Doszedł do tego jeszcze Fryderyk
się rozmyślaniom i miałem nieraz wrażenie, że od nawału myśli pęcznieje mi głowa.<br><br>Była to właściwie nieokiełznana gra wyobraźni, dzięki której przebywałem wciąż w nierealnym świecie. Roiłem sobie, podobnie jak ów Fin z "Rusłana i Ludmiły", o podbojach, o poetyckiej sławie, o wielkieh czynach, których dokonam w przyszłośći, aby nimi zadziwić Polinę.<br><br>Zabrałem się z pasją do czytania "Żywotów znakomitych ludzi" i w każdym z nich odnajdywałem właśną przyszłość. Byłem naraz Tomaszem Moorem, któremu ścinają głowę, i Paganinim, który ma sześć palców jak Lidoczka Kociubińska, i Pasteurem, do którego car wysyła chłopów pokąsanych przez wściekłego psa. Doszedł do tego jeszcze Fryderyk
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego