Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
razy obmywałam, opatrywałam, które nikło na moich oczach, miesiąc po miesiącu zamieniało się w wychudły strzęp. Widziałam go, jak leży tam, dwa metry pod krzyżem, wyobrażałam sobie przegniła trumnę, zwłoki, które dzień po dniu mieszają się z ziemią. Za każdym razem widziałam je bardziej odrażające, uciekałam przed tymi myślami, one zagłuszały wszelkie wspomnienia.
Dziś, gdy myślę o swojej śmierci, wyobrażam ją sobie właśnie tak, niknące resztki doczesności, wszystkich moich radości i smutków, rozpadające się ciało, które dla Ciebie było wcieleniem piękna, nocnym marzeniem, ciało, na które co dzień rano patrzę, gdy staję przed lustrem, może trochę zaniedbane, ale wciąż jeszcze jędrne
razy obmywałam, opatrywałam, które nikło na moich oczach, miesiąc po miesiącu zamieniało się w wychudły strzęp. Widziałam go, jak leży tam, dwa metry pod krzyżem, wyobrażałam sobie przegniła trumnę, zwłoki, które dzień po dniu mieszają się z ziemią. Za każdym razem widziałam je bardziej odrażające, uciekałam przed tymi myślami, one zagłuszały wszelkie wspomnienia.<br>Dziś, gdy myślę o swojej śmierci, wyobrażam ją sobie właśnie tak, niknące resztki doczesności, wszystkich moich radości i smutków, rozpadające się ciało, które dla Ciebie było wcieleniem piękna, nocnym marzeniem, ciało, na które co dzień rano patrzę, gdy staję przed lustrem, może trochę zaniedbane, ale wciąż jeszcze jędrne
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego