ostrożniej przyjmowali obcych do swego świata. Wiele czasu <br>upłynęło od pewnego złego dnia, nim stary człowiek <br>otworzył drzwi Dominice, bo Paweł...<br><br>Tak, z Pawłem wszystko było inaczej.<br>Przyszedł pewnego dnia wieczorem - znikąd - i <br>przepadł na długo. Joachim Pażych zapamiętał tylko <br>jego oczy i głos, gdy chłopak krzyknął "nie". <br>Oczy były zagubione, mieszkała w nich na stałe nieufność, <br>a głos, choć był odtrąceniem, wzywał pomocy. <br>Takie oczy miała jego żona, nim odeszła w swoją <br>ostatnią podróż, tę bez powrotu. Nigdy nie mogła <br>mu wybaczyć, że nie umiał odwrócić losu - i <br>nigdy nie krzyczała i nie prosiła o nic. Była samotna <br>i zmęczona