przynajmniej w pierwszym odruchu - za miejsca psychomachii... jeżeli nie duchowego terroru. Gotów jest toczyć walkę ze wszystkim i wszystkimi, ponieważ wszystko i wszyscy - jak mniema - chcą go poskromić i ograniczyć. W świecie pełnym form (ideologii, obyczajów itd.) dostrzega jednego tylko sojusznika. Jest nim cielesna jednostka, człowiek konkretny, podobnie jak on zagubiony wśród zastygłych kształtów.<br>Uciekać więc będzie zawsze w błahość, chwiejność, niepewność, we wszechmożliwość, którą stanowi człowiek, uwolniony od społecznego nacisku. To właśnie, że człowiek może stać się wszystkim - napawa go, wbrew wielu moralistom, otuchą i nadzieją.<br>Pierwszym więc gestem Gombrowicza jest gest odrzucenia. Jakby nastroszony, ledwie posłyszy jakąś propozycję (myślową