i kiwa lampą, abym przystanął. <br><br>Lampa to zaś była wielka, miedziana i dawała tak silne światło, żem drgnął i zaniewidział na chwilę. Wydało mi się, że ktoś bryznął mi do oczu strumieniem ognia. Poraziła mnie światłość niezwyczajna, jakby ta od miesiąca, która teraz w izbie się srebrzy. <br>Przystanąłem. Zgrzytnęły koła, zahurkotały wozy. <br>Wyskoczyłem co szybciej na tory; pilno mi było zobaczyć owego górnika z lampą miedzianą i zapytać go, po co on na mnie kiwa. <br>Przeszedłem wszystkie wozy, bom je właśnie próżne odprowadzał ładowaczom do przodka, patrzę - nie ma nikogo. Wołam - nikt nie odpowiada.<br>Cisza taka i ćma dokoła, jakby ludziska