Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
Po chwili ujrzałem także Szwajcara. Starannie zamknął drzwiczki i cała trójka, a raczej czwórka, skierowała się na ścieżkę przez pokrzywy. Zmierzali do miejsca, gdzie znajdował się głaz z szachownicą.
Pierwszym, który nas zauważył, był oczywiście Sebastian. Radośnie kręcąc kuprem i wywijając swym kijankowym ogonem, przybiegł do wehikułu, podskakując jak wesoły zajączek. Tuż za nim zjawiła się Kaśka. Ciotka Zenobia powiedziała coś do Szwajcara, zatrzymali się, a potem zawrócili z drogi i podeszli do nas. Hilda i ja wyszliśmy z samochodu.
- Przyjechaliśmy tu, aby jeszcze raz obejrzeć szachownicę zdążyła mi szepnąć Kaśka. - Pan Fryderyk chce zająć się tą sprawą.
Tymczasem nadeszła Zenobia
Po chwili ujrzałem także Szwajcara. Starannie zamknął drzwiczki i cała trójka, a raczej czwórka, skierowała się na ścieżkę przez pokrzywy. Zmierzali do miejsca, gdzie znajdował się głaz z szachownicą.<br>Pierwszym, który nas zauważył, był oczywiście Sebastian. Radośnie kręcąc kuprem i wywijając swym kijankowym ogonem, przybiegł do wehikułu, podskakując jak wesoły zajączek. Tuż za nim zjawiła się Kaśka. Ciotka Zenobia powiedziała coś do Szwajcara, zatrzymali się, a potem zawrócili z drogi i podeszli do nas. Hilda i ja wyszliśmy z samochodu.<br>- Przyjechaliśmy tu, aby jeszcze raz obejrzeć szachownicę zdążyła mi szepnąć Kaśka. - Pan Fryderyk chce zająć się tą sprawą.<br>Tymczasem nadeszła Zenobia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego