Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
Boga kocham, ja już wariacji dostaję. Przecież gdybym to komu powiedział, toby nie uwierzył. Przecież wy kiedy pozabijacie się o jakieś pióra czy jajko.
- A w d...e mam to wszystko, już mi się jeść odechciało.
- Właśnie, i tak żeś pan zdrów... ja potrzebuję tłuszczów, jestem chory na płuca.
Bednarczyk zajadał z apetytem, a Józef zabrał się do jakichś wykresów. Zrobiło się ciemno. Zapalono światło. Stukonisowa przygotowała obiad, podała go Lucjanowi, który się właśnie obudził, po czym zawołała na Dziadzię i Zygmunta, by przyszli jeść. Podczas obiadu Stukonisowa ciągle mówiła o Miećku, a Dziadzia ją pocieszał, jak umiał. Mimo swej niewypłacalności
Boga kocham, ja już wariacji dostaję. Przecież gdybym to komu powiedział, toby nie uwierzył. Przecież wy kiedy pozabijacie się o jakieś pióra czy jajko.<br>- A w d...e mam to wszystko, już mi się jeść odechciało.<br>- Właśnie, i tak żeś pan zdrów... ja potrzebuję tłuszczów, jestem chory na płuca.<br>Bednarczyk zajadał z apetytem, a Józef zabrał się do jakichś wykresów. Zrobiło się ciemno. Zapalono światło. Stukonisowa przygotowała obiad, podała go Lucjanowi, który się właśnie obudził, po czym zawołała na Dziadzię i Zygmunta, by przyszli jeść. Podczas obiadu Stukonisowa ciągle mówiła o Miećku, a Dziadzia ją pocieszał, jak umiał. &lt;page nr=195&gt; Mimo swej niewypłacalności
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego