Boga kocham, ja już wariacji dostaję. Przecież gdybym to komu powiedział, toby nie uwierzył. Przecież wy kiedy pozabijacie się o jakieś pióra czy jajko.<br>- A w d...e mam to wszystko, już mi się jeść odechciało.<br>- Właśnie, i tak żeś pan zdrów... ja potrzebuję tłuszczów, jestem chory na płuca.<br>Bednarczyk zajadał z apetytem, a Józef zabrał się do jakichś wykresów. Zrobiło się ciemno. Zapalono światło. Stukonisowa przygotowała obiad, podała go Lucjanowi, który się właśnie obudził, po czym zawołała na Dziadzię i Zygmunta, by przyszli jeść. Podczas obiadu Stukonisowa ciągle mówiła o Miećku, a Dziadzia ją pocieszał, jak umiał. <page nr=195> Mimo swej niewypłacalności