Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
się do dziedzica.

Ten zatroskał się. Wysyłać człowieka po nocy, gdy nie wolno odrywać od rodziny? Parę kilometrów, ale zawsze. Im wystarczy spotkać choćby za podwórzem i strzelają.
- Odwiozę proboszcza sam - rozstrzygnął sprawę Reidern. - Mam przepustkę. Oni mnie mają za swego, nie zaczepią. Powożę nieźle, proszę się nie obawiać.

Wkrótce zajechał powozem. Koła z trudem brnęły przez kopny śnieg. Po naradzie postanowiono przeprząc konie do sań. "Tylko bez dzwonka" - wołał za odjeżdżającymi ku zabudowaniom Borowki. Reidern okazał jednakże tego wieczoru niezwykłą fantazję. Zajechał siwkami ustrojonymi w janczary. "Raz kozie śmierć!" - zawołał ksiądz i władował się na siedzenie. Borowski otulił mu nogi
się do dziedzica.<br><br> Ten zatroskał się. Wysyłać człowieka po nocy, gdy nie wolno odrywać od rodziny? Parę kilometrów, ale zawsze. Im wystarczy spotkać choćby za podwórzem i strzelają.<br> - Odwiozę proboszcza sam - rozstrzygnął sprawę Reidern. - Mam przepustkę. Oni mnie mają za swego, nie zaczepią. Powożę nieźle, proszę się nie obawiać.<br><br>Wkrótce zajechał powozem. Koła z trudem brnęły przez kopny śnieg. Po naradzie postanowiono przeprząc konie do sań. "Tylko bez dzwonka" - wołał za odjeżdżającymi ku zabudowaniom Borowki. Reidern okazał jednakże tego wieczoru niezwykłą fantazję. Zajechał siwkami ustrojonymi w janczary. "Raz kozie śmierć!" - zawołał ksiądz i władował się na siedzenie. Borowski otulił mu nogi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego