Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 5 (153)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
nie żyje, lecz jego spadkobiercy. A jest o co walczyć, wartość spadku oceniono bowiem na prawie trzy miliony złotych.
Była żona Sławomira T. powiada z przekąsem, iż do jej byłego męża doskonale pasuje staropolskie porzekadło, że "kiedy głowa siwieje, to d... szaleje". Otóż pan Sławomir T., doktor habilitowany nauk humanistycznych, zakochał się bez pamięci w dwudziestoletniej studentce Elżbiecie Z. Zrobił to zaś tak umiejętnie i skutecznie, że po jakimś czasie panna Z. urodziła chłopca, którego ochrzciła imionami Paweł Artur.
Pan doktor nie miał nic przeciwko tym urodzinom. Nie zarabiał wprawdzie kokosów, ale jego dwaj synowie byli już wykształceni i urządzeni, toteż
nie żyje, lecz jego spadkobiercy. A jest o co walczyć, wartość spadku oceniono bowiem na prawie trzy miliony złotych.&lt;/&gt;<br>Była żona Sławomira T. powiada z przekąsem, iż do jej byłego męża doskonale pasuje staropolskie porzekadło, że &lt;q&gt;"kiedy głowa siwieje, to d... szaleje"&lt;/&gt;. Otóż pan Sławomir T., doktor habilitowany nauk humanistycznych, zakochał się bez pamięci w dwudziestoletniej studentce Elżbiecie Z. Zrobił to zaś tak umiejętnie i skutecznie, że po jakimś czasie panna Z. urodziła chłopca, którego ochrzciła imionami Paweł Artur.<br>Pan doktor nie miał nic przeciwko tym urodzinom. Nie zarabiał wprawdzie kokosów, ale jego dwaj synowie byli już wykształceni i urządzeni, toteż
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego