za późno. Wyszłam ze studia tak jak stałam - w czarnej sukience, bo grałam wdowę, w samych rajstopach, bo pantofle gdzieś się zapodziały - i poszłam asfaltem w kierunku Bukszpanowej. Nie od razu zorientowali się, że nie ma mnie na Woronicza. Kiedy do nich dotarło, zadzwonili do mnie do domu. Zapytałam, jakie zakończenie będę grała jeśli wrócę, odpowiedzieli, że ustalone wcześniej. Wróciłam więc i zagrałam. Nawiasem mówiąc jako jedyna trzeźwa, bo w międzyczasie moje koleżanki niechcący trochę się upiły.<br>- Niechcący?<br>- To był ostatni dzień zdjęć, miałyśmy w garderobie butelkę dżinu, którym chciałyśmy uczcić zakończenie pracy. Oprócz dżinu przywiozłam z domu butelkę wody mineralnej