Typ tekstu: Książka
Autor: Pawlik Leon
Tytuł: Ankara
Rok wydania: 1998
Rok powstania: 1997
Pod pryczami rzucono piły i siekiery o błyszczących ostrzach i długich styliskach. Powietrze w izbie było stęchłe, przesycone smrodem niemytych ciał, nad piecem wisiały potwornie brudne onuce. Jeden z mężczyzn opuścił nogi z barłogu, siedział na wpół obudzony z nieprzyjaznym wyrazem zarośniętego oblicza. Na kolanach położył dłoń zawiniętą w brudną, zakrwawioną szmatę. Kowalik pierwszy raz poczuł się zadowolony, że ma broń. Łokciem przesunął kaburę nieznacznie do przodu i natychmiast zawstydził się tego gestu.
- Tak my tu przy wyrębie jesteśmy - oznajmił mężczyzna, wrzucając do pieca kilka szczap.
Piec złapał ciąg, smużki dymu zafalowały po pułapem, zapach żywicy ze smolnego drewna przytłumił nieco
Pod pryczami rzucono piły i siekiery o błyszczących ostrzach i długich styliskach. Powietrze w izbie było stęchłe, przesycone smrodem niemytych ciał, nad piecem wisiały potwornie brudne onuce. Jeden z mężczyzn opuścił nogi z barłogu, siedział na wpół obudzony z nieprzyjaznym wyrazem zarośniętego oblicza. Na kolanach położył dłoń zawiniętą w brudną, zakrwawioną szmatę. Kowalik pierwszy raz poczuł się zadowolony, że ma broń. Łokciem przesunął kaburę nieznacznie do przodu i natychmiast zawstydził się tego gestu.<br>- Tak my tu przy wyrębie jesteśmy - oznajmił mężczyzna, wrzucając do pieca kilka szczap.<br>Piec złapał ciąg, smużki dymu zafalowały po pułapem, zapach żywicy ze smolnego drewna przytłumił nieco
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego