oczarowana,<br>zaczarowana mgnieniami,<br>tkanina zbulgotana.<br>Przestała burem prychać<br>i zapatrzona w brzózkę<br>zagniotła poradlone, zmęczone,<br>różnorodów barwami ręce rozplecione.<br>Zasłuchana ucichła<br>nieświadomie mieszając ciała,<br>traw wikliny, pastwiny,<br>i zastygła się w bluzkę<br>co przeplatana miodem,<br>kolor ma ciemnozielony, wypieszczony,<br>stęskniony...<br>I stało się nie tak czarno.<br><br>W obliczu plamki drzewka,<br>zakwitła pięknem głęboka,<br>pełna, z lasów rodem,<br>brzmiąca dzwonem spiżowym,<br>zmarzona, tęskna, w sokach<br>drzew i tchów skąpana,<br>nucąca leśną bajkę,<br>gór, lasów i polan,<br>leśną pieśń o Aneke,<br>dolin, głazów omszałych,<br>kamieni, mchów, strumieni,<br>marzeń, snów ospałych,<br>zakwitła,<br>rozbujała się,<br>rozmyła,<br>rozmarzeń ciemna zieleń...<br><br> Ewa zamieszała sobie herbatę.<br> - Chłopaki. Co