jak żywe srebro, zawsze podniecona, zawsze zajęta czymś, co nie pozwalało jej ani myśleć o sobie, ani odwdzięczyć się mężowi za jego ustawiczne usługi. Julo, poważny i cierpliwy, towarzyszył jej wszędzie, od czasu do czasu wtrącając swe uwagi, które ciocia najczęściej przyjmowała z uśmiechem i zaraz o nich zapominała.<br>Nieraz żal mi było Jula, który asystując jej wysłuchiwał nieraz cierpkie uwagi na swój temat, ale znosił je ze stoickim spokojem i z miłym uśmiechem. Miałem ochotę podszepnąć mu, żeby nie dał tak igrać ze sobą i zrewanżował się jakąś dowcipną odpowiedzią. Wiedziałem jednak, że nie miałoby to sensu, ponieważ przyjął taką