Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
odpowiadała na jego ukłony, ilekroć spotykał ją - najczęściej w dni niedzielne, jadącą z rodzicami do kościoła, w tamtych czasach, w Brodni...
A przypomniawszy, bezwiednie jakoś sięgnął do czapki i uniósł ją nad głową takim oto, jak zawsze w Brodni, tylko jakby wstydliwszym ruchem; gdyż właśnie dama przechodziła mimo, kilka kroków zaledwie od rekruckiej kolumny.
Ukłon, tak niespodziewany, nie uszedł uwagi pani Anieli. Zdumiał ją zapewne, bo aż przystanęła: blask pięknych oczu, dotknął na jedną chwilę twarzy Kazimierza z wyraźnym zaciekawieniem - - Ach, cóż to z tobą, panie Deczyński? - padło z nadobnych usteczek i twarzy pani kapitanowej delikatnym spłonęła rumieńcem nagłego zażenowania.
Wraz
odpowiadała na jego ukłony, ilekroć spotykał ją - najczęściej w dni niedzielne, jadącą z rodzicami do kościoła, w tamtych czasach, w Brodni...<br>&lt;page nr=188&gt; A przypomniawszy, bezwiednie jakoś sięgnął do czapki i uniósł ją nad głową takim oto, jak zawsze w Brodni, tylko jakby wstydliwszym ruchem; gdyż właśnie dama przechodziła mimo, kilka kroków zaledwie od rekruckiej kolumny.<br>Ukłon, tak niespodziewany, nie uszedł uwagi pani Anieli. Zdumiał ją zapewne, bo aż przystanęła: blask pięknych oczu, dotknął na jedną chwilę twarzy Kazimierza z wyraźnym zaciekawieniem - - Ach, cóż to z tobą, panie Deczyński? - padło z nadobnych usteczek i twarzy pani kapitanowej delikatnym spłonęła rumieńcem nagłego zażenowania.<br>Wraz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego