Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
zwyczajnie. Krzyk. "Kto tak?... To ja..." Nagle chwila jasności: "Nie mają Kolumba i nigdy go nie dostaną."
Ta jedna myśl chyba oddzieliła się od ciała, taka jest lekka i dobra. - Powiesz?
Ale biją bez przerwy. Jak skinąć głową, że powie, skoro za włosy ciągnie ją któryś od tyłu, a twarz zalewa woda? Teraz biją chyba i po rękach. Myśl nie może ogarnąć całego ogromnego ciała złożonego z bólu. Z tylu bólów. Przestali.
- Nie wiem... - To ona powiedziała?
Tak. Uderzenia jak cepy, na grzbiet, ręce, nogi, napięte nogi... Żeby można krzyczeć poprzez te strumienie wody, żeby móc...
Baśka ocknęła się. Gestapowiec trzyma
zwyczajnie. Krzyk. "Kto tak?... To ja..." Nagle chwila jasności: "Nie mają Kolumba i nigdy go nie dostaną."<br>Ta jedna myśl chyba oddzieliła się od ciała, taka jest lekka i dobra. - Powiesz?<br>Ale biją bez przerwy. Jak skinąć głową, że powie, skoro za włosy ciągnie ją któryś od tyłu, a twarz zalewa woda? Teraz biją chyba i po rękach. Myśl nie może ogarnąć całego ogromnego ciała złożonego z bólu. Z tylu bólów. Przestali.<br>&lt;page nr=114&gt; - Nie wiem... - To ona powiedziała?<br>Tak. Uderzenia jak cepy, na grzbiet, ręce, nogi, napięte nogi... Żeby można krzyczeć poprzez te strumienie wody, żeby móc...<br>Baśka ocknęła się. Gestapowiec trzyma
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego