i nie umiał odróżnić jej gry od gry Rubinsteina. Opanowanie nut i klawiatury przyjmował jak magię. A teraz powołując się na wielkich ludzi, którzy zmarli młodo, starał się sam sobie wytłumaczyć niesprawiedliwość losu, która dopuściła do śmierci Ireny.<br>Wiktor nie przerywał mu w obawie, aby jakimś nierozważnym słowem nie zakłócić żałobnego nastroju. Miał umysł trzeźwy i sceptyczny, śmierć widział z bliska na wojnie, sam o nią nieraz się otarł, stracił wielu przyjaciół - towarzyszy broni. Wiedział, że umrzeć, to znaczy nigdy już nie być, nie widzieć, nie słyszeć, nie czuć, nie myśleć. Że to już koniec wszystkiego, co wiąże się z pojęciem