uchwyt, gdyż trumna, silnie pchnięta przez tych w pokoju, gwałtownie wysunęła się przez okno, uderzając staruszka w tył głowy. Staruszek zwalił się na ziemię, trumna przechyliła się i mimo rozpaczliwych wysiłków podtrzymujących ją mężczyzn zaczęła im się wyślizgiwać z rąk. Może zdołaliby nad nią zapanować, tym bardziej, że kilku innych żałobników rzuciło im się na pomoc, ale zanim dobiegli, ci w środku znów pchnęli trumnę z takim impetem, że wyskoczyła przez okno niczym pocisk wystrzelony z katapulty i po krótkim, parabolicznym locie z głuchym łoskotem huknęła podstawą w ziemię. Przez moment trwała w niemal pionowej pozycji, wbita w błotnistą glebę, po